Godzina delikatnie po szesnastej. Nieubłaganie zbliża się fajrant na budowie infrastruktury stacji pkp w kartuzach. To był bardzo ponury i depresyjny dzień, trochę deszczu, bardzo ciemne chmury, nie przyjemny chłodny wiatr nie było widać ani jednej brzozy. Zupełnie jak w Smoleńsku ale nie z powodu mgły tylko rada miasta uchwaliła by wszystkie drzewa wyciąć w obawie że pociągi wpadające w poślizg będą łamały je niechybnie. Boo drzewa stojące między szynami tego samego toru to głupi pomysł.

 Byłem troszkę wykończony psychicznie chociaż chłopaki przy łopacie mieli to gdzieś. Operator nie mógł się zmęczyć, bo przecież cały dzień siedział. Co mnie bardzo dotyka mentalnie, przecież siedzieć to miał Kaczyński. Na duchu podtrzymuje mnie myśl że za chwilę rozpocznę bieg na sto yyy… mililitrów parkowej z biedry po czym popiję to trzema kustoszami. 

Pomyślicie sobie że jestem jakimś pijakiem pierdolonym. No to gratulacje. Geniusze. Tak naprawdę to lekarz mi zalecił dużo pić. A ja mu na to… Noo… dobra.

 Jeszcze kilka buszków z elektryka sobie puszczę przed snem. A ponieważ mój współlokator z hotelowego pokoju jest osobą niepalącą, to grzecznie zapierdalam do łazienki. Co by te mordercze opary szatana nie skaziły jego prawicowej duszy. Jak się niektórzy domyślają telewizor w tym pokoju służy tylko do informacji z tvp. Gdybym zapuścił tam tvn byłbym posądzony za profanację telewizora. Nie zdradzę imienia kolegi ale umownie nazwijmy go Czesław.

 Czesław z pasją uwielbia filmy przyrodnicze. Lubi jak mu coś kwacze do snu z czarnego pudełka. Zgadza się, on każe mi z tymi dźwiękami zasypiać. Przecież to nałogowiec. Jak złapiesz bucha papierosa raz na pół roku albo ktoś ci buchnie dymem w twarz to się krztusisz i wyrażasz dezaprobatę, a jak brniesz w to codziennie to zaczynasz z tego odczuwać przyjemność. W końcu nie potrafisz sobie tego odmówić. Ja jak nie muszę to nie oglądam telewizji wogle. Telewizja wydaje mi się obrzydliwa i zakłamana. Rzygam na nią. Więc szanowny Czesławie bierz telewizor pod pachę i  zapraszam do łazienki. Naoglądasz się, wróć, przytul pluszowego yarka i grzecznie zaśnij.

 Tutaj o ile mi się uda zasnąć przy telewizyjnym bełkocie to zwykle reszta idzie z górki. Ale nie tym razem. Zaskakująco tej nocy miałem uroczy sen. Pamiętam z niego że wróciłem się do czasów szkolnych. Wracałem po lekcjach do domu i po wyjściu z budynku szkoły dołączyli do mnie koledzy z trzema typiarami. Mi już się w komputerze pokładowym zapaliła informacja, że to będzie na pewno sen erotyczny. Wchodzę w to. Jakaś gadka, szmery bajery. W międzyczasie jedna z dziewczyn złapała mnie za rękę stara się do mnie zbliżyć. Szczupła, młodziutka z długimi pofalowanymi błąd pasemkami na głowie coś mi pierdoli, że w czasie kryzysu w piecu można palić wszystkim tylko nie oponami i wtedy zaczęła zbliżać do mnie swoją twarz. Jej ostro zakończone sterczące pod cienkim wełnianym swetrem sutki za chwilę miały się oprzeć na mojej klatce. Poczułem na policzku jej oddech a potem zapach i ciepło jej twarzy. Poczułem jakby energetyczny strzał w klatkę piersiową. Jakbym oparł się o płot podpięty do elektrycznego pastucha. Ona mówi do mnie szeptem – Wiesz że już się raz całowałam? Wtedy spojrzałem jej w oczy i w ich odbiciu dostrzegłem. Kaczyńskiego?!

 -Kurrrwa! Dzieciaku, ty masz z siedemnaście lat, ja prawie czterdzieści. Mógłbym być twoim ojcem, spierdalaj do domu bo ktoś cie jeszcze zgwałci. Nie można tak nago bez majtek w samym swetrze po ulicy chodzić, trochę kultury.

Wtedy jakby odezwała się we mnie moja druga osobowość.

 -Podjąłeś dobrą decyzję Tomaszu, jesteś szlachetnym człowiekiem.

-ty głupi kutasie, pomyślałem sobie. Przecież to był sen. Tam ruchasz każdą wiewiórkę bez krzty poczucia winy. Nikt się o tym nie dowie. Z resztą za chwilę zapomnisz o tym śnie.

 Zreflektowałem się i chcę wrócić do tego snu ale przede mną zamiast młodziutkiej blondyneczki stała wkurwiona żona trzymając w ręku aktywny taser (taki paralizator w kształcie pistoleta)z wystrzelonymi elektrodami w moją pierś. Aaa to stąd ten prund na klatce.

 Przerażony obudziłem się o jakiejś Pierwszej w nocy. Kolega obok przyjemnie sobie chrapie. No i super ja czuję potworny nacisk na pęcherz wiec idę do łazienki zabierając ze sobą elektryka. Po lekkiej fazie wracam by spokojnie zasnąć. Aaale kolega nie przestaje chrapać. Ten traktor dopiero wystartował. To znaczy może nie traktor. Tu nie dało się wyizolować dźwięku pojedynczego wybuchu w komorze spalania. Może coś jak skuter, odkurzacz… Krowa. Tak, to jest właśnie ten dźwięk. I to taka głodna krowa albo nie wydojona na czas.

 Wracając do rzeczywistości. Żeby nie słyszeć tych hałasów założyłem słuchawki na uszy. nic to nie dało więc przykryłem się sianem, znaczy kołdrą. No co? Miałem wrażenie że zasypiam w jakiejś oborze w Austrii i za chwile wpadnie przez drzwi jakiś regionalny pacan w krótkich spodniach na szelki i zacznie jodłować. Albo karze mi się przesunąć bo on teraz będzie gnój wyrzucał.

-Zaraz, ale ja jeszcze pod siebie nie nasrałem. To był tylko suchy bączek, Gdzie mi z tymi widłami? Nawet przejechałem palcem przez ciemną dolinę, tylko tak żeby mi nie wpadł gdzieś za głęboko. Bo to by było tak jakby Bóg pogroził palcem turyście na Kasprowym, który zboczył ze szlaku i nie chcący zamoczył ten że palec w Morskim Oku.

 Krzyczę do tego rolnika pokazując mu ten środkowy palec

-Patrz kurwa tu jest sucho. Ale ów prostak gadał tylko po Austryjacku i nie rozumiał polskiego a widząc mój środkowy palec jeszcze bardziej się wkurwił (jest taki język? Nie ważne). Gościu drze się na mnie napieprzając batem, Schritt vorwärts znaczy nastąp się. Tak właśnie, google traslator mi przetłumaczył – z Austriackiego.

Kiedy to nie dawało rezultatu dźgnął mnie takimi dwuzębnymi widłami. Pomyślałem że już po mnie. Zasypiam czuję jak uchodzi ze mnie życie ale mam wrażenie że widły rażą mnie prądem. Otwieram oczy a tu moja kochana małżonka z paralizatorem.

-O Jezu jak dobrze.

 Dotarło do mnie że po wielu próbach w tym hałasie w końcu na chwilę przysnąłem. Tyle że jak sobie to uświadomiłem to znów usłyszałem te muczenie z boku i znów nie mogłem zasnąć. Wiem, wykorzystam tą ostatnio modną technikę szybkiego zasypiania zaczerpniętą z wojska. Więc położyłem się wygodnie na plecach rozluźniłem mięśnie twarzy tak skutecznie, że jakby ktoś światło zapalił to by obustronny udar zdiagnozował. Skupiłem się na rozluźnieniu rąk i nóg, A kolega cały czas napierdala muuuuu…. Dobra. Idę twardo, pozbywam się napięcia z klatki piersiowej i tu znów nie potrzebne skojarzenie. Wyrywam te jebane elektrody od tego paralizatora i twardo próbuję zasnąć. Trzeba było odpłynąć w jakąś inną rzeczywistość.

Wyobrażam sobie, że dopiero się urodziłem. Z tą pępowiną wyglądam jak kosmonauta, który coś naprawia na zewnątrz stacji kosmicznej.

Najgorsze że ktoś właśnie odcina mi nożyczkami przewód z tlenem i zawiązuje przy pępku.

 Zaczynam się dusić, brakuje mi tchu i wtedy dostaję porządnego klapsa w tyłek co delikatnie mnie wybudza a ja wypluwam z gardła elektrycznego papierosa, którego trzymałem w zębach tuż przed przyśnięciem. I huj wszystko od nowa. Wracam do ostatniego snu. Pempowinka odcięta, Jakaś Cycata szatynka w roli pielęgniarki przykłada mnie do piersi mojej matki. Ale zaraz. Ja mam prawie czterdzieści lat. Ja dobrze wiem jak wyglądaja cycki mojej matki. Zaczynam płakać, chce do cycka tej pielęgniarki ale za plecami słyszę jak ktoś odbezpiecza paralizator więc się ogarnąłem. Udaje że chce mi się spać.

 W tym momencie kolega stwierdził chyba, że za cicho chrapie. Mało tego. Zza ściany w pokoju obok odzywa się druga krowa. Kurrwa oni chyba ze sobą gadają.

-Siema Czesław, co tam u ciebie mordo?

-A no bym sobie podjadła w nocy ale siano mi się skończyło

 – Bo widzisz Czesław a mnie to chyba zapomnieli wydoić.

Ja w zaparte dalej próbuję zasnąć. Porodówka zmieniła się w jakąś stodołę. Znów leżę na sianie. Wokół mnie dużo zwierząt ten Austriak z widłami jakichś para Żydów, Gandalf biały z małą owieczką pod pachą a pomiędzy nimi śmiga jakiś ksiądz z koszykiem szeptający co chwilę „prosimy o cichą tacę, prosimy o cichą tacę…”

 Ludzi zaczyna przybywać, jakieś Rumuny się schodzą. Drę sie na nich,

– Idźta do domu ja chcę spać. A oni jakby nie słyszeli, złapali się za ręce i śpiewają „Ciiichaa nooc…”

Wtem zza ich pleców Zaczęła się do mnie przepychać jakaś grupka trzech gangsterów. Jeden z trzynastej dzielnicy, drugi z bruklinu taki afroamerykanin i trzeci z Kolumbii. Wszyscy obwieszeni łańcuchami, Markowe ciuchy i palce pełne sygnetów. Ten pierwszy do mnie tak gada.

 -Słuchaj mam zajebisty koks dla ciebie, wchodzisz w to?

-Myślę sobie, w sumie trochę tu piździ. Można by w piecu rozpalić. -No to podjedź tym starem pod drzwi od kotłowni i syp śmiało, ogarniemy ten temat. Drugi, ten z Bruklina mówi że ma do opchnięcia kilka gnatów, na pewno nie pożałuje.

Ja tak wziąłem głębszy oddech i mu mówię.

 -Ja wiem, ostatnio dałem suczce kilka gnatów z indyka, to pogryzła, narozwalała w przedpokoju i każdy po tym chodził. Niee nie skorzystam.

Głos zabiera ten trzeci.

-Sie ma, jestem Hektorro rodriges de la Gandzia. Taki tam leśny zielarz św pamięci Fidella Castro założyciela największej sieci sklepów budowlanych w Polsce. Nie pozwolimy pobić naszych cen. Mam dla ciebie Kadzidło które jak odpalę to cię z butów wypierdoli.

 -Na huj czekasz odpalaj to gówno, odparłem.

 Stodołę spowiła mgła, wszyscy się uśmiechnęli i zaczęli Wspólnie śpiewać kolędy w rytmie rege. Nawet krowy śpiewały. W pewnym momencie podchodzi do mojego żłoba jakiś nisko-rosły pasterz i pierdoli od rzeczy.

-Kurwa ziomuś, mlask. Jaka zajebista impreza, mlask. Jak ja cię mordo szanuję, mlask. Powinieneś iść na wybory, mlask, mlask.

-Jarek nie pierdol tylko machaj tym kadzidłem, bo chmura się rozrzedza.

Wtem dwóch gejowskich żydów Andrzej i Mateusz w pośpiechu zabrali mnie z tej stodoły i uciekają w las. Krzyczę do nich

-Zaraz kurwa gdzie biegniecie? Ja chcę tam wracać.

-Nie ma czasu. Musimy uciekać ściga nas Olbrzymi rudy ślimak. Podobno miał dziadka w wermachcie. „Musisz być twardy. Tu są na prawdę poważne sprawy. Tu nie ma żartów”.

  Pomyślałem że może za blisko kadzidła stali i wtedy spojrzałem w niebo. A tam bardzo jasnym światłem mieni się gwiazda która się okazała żarówką nad moim łóżkiem kiedy się obudziłem, a w telewizji od pół godziny lecą wiadomości Tvp. Czyli same polityczne szambo. THE-END

A, ten. wypadałoby tu dodać jakąś płętę. Uważajcie na rude ślimaki a na wyborach w tym roku głosujemy na dwóch kandydatów z każdej listy. Nara.

Eeee… Już po wyborach? A to szkoda.

bezsenność w kartuzach
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments