Czytał sam psychodeliczny stolarz
Następnym razem Jak będę kupował samochód to chyba przygotuję się jak do wyprawy na biegun północny. Wezmę półroczny urlop bezpłatny i sam sobie założę kaganiec by tych skurwysynów nie pozagryzać. Ale dzidę wezmę na wszelki wypadek. „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.
W sumie to takie proste. Wybrać kilka potęncjalnych ofert, wyselekcjonować ze trzy i pojechać tam by je obejrzeć. Mimo braku wiedzy udawać fachowca, pomarudzić i kupić ostatniego szrota z giełdy samochodowej. Następnie ponaprawiać to czego nam pseudo-handlarz nie powiedział. I tu się kończy miłość do motoryzacji.
Tera będzie przegląd, obowiązkowa rejestracja i oc. W zasadzie można już otwierać szampana rozjebać radio na fula w nowym samochodzie, tańczyć na stole, Wywalić cycki na wierzch i rozlewać beztrosko kustosza jakby kosztował 1,99 za puchę. Cała wioska się bawi, bo Tomek znowu kupił vectrę. Nic bardziej mylnego. No dobra, może najebałem się jak messerschmitt po mefedronie i zrzuceniu dwóch bomb na Hiroszimę i Nagasaki. Przy czym zaznaczę, że tak nazywam porcelanę na której siadam co rano. Messerschmitt to nie ta wojna.
Na świętowanie jeszcze nie czas. Dzień po zakupie wjeżdżam na kanał u diagnosty. Oczywiście w sobotę w Glinojecku, na diagnostyce siedzi Janek. Nosz kuźwa. To taki urzędas granatem od zusu oderwany. Nic nie przepuści. Wielką łachę mi zrobił, bo nie wklepał mnie do systemu bym nie musiał dopłacać na kolejnym przeglądzie. Ale oki szanuję. Koleś przecież liże system w same rodzynki. Nic w tym nienaturalnego. Przecież urzędnik nie ma ludzkich odruchów 😀 On tak nie robi. Co gorsza ten ze Strzegowa tak samo. Już wtedy wiedziałem, że dostaną tylko tyle ile przegląd kosztuje a nie 200zł. Trzeba było więcej pyskować. Janek wypomniał mi że nie mam jakiegoś tdt od butli a jej homologacja nic go nie obchodzi. Skoro nie chce 30zł w łapę to nie. Najwyżej będzie pod koniec miesiąca przymierał z głodu.
Pojechałem do Strzegowa i jak już wspomniałem ten taki z bródką brzydszą od mojej zasądził to samo. No to kij im w generator nutelli, polecę z nimi jak cwaniak z urzędasem. Przełożyłem butlę z fabii do vectry i pojechałem na kanał jeszcze raz.
Nosz kuźwa nagle się okazało, że butli z innego samochodu nie można przełożyć, bo tego zabrania prawo od wielu lat. Ojej, no to chyba z 12lat byłem w błędzie, bo przekładałem tak chyba z 15 butli, Niespodziewanka w h…. KURRRRWAAA! Skończyło się na tym, że nabyłem nową. Byłem tak wkurwiony, że kupiłem największą jaka była dostępna i która mieściła się w miejsce koła zapasowego. Żryjcie gruz biedaki, Jak nie masz chajsu to zapierdalaj na benzynie he he he he….
- Chcę wjechać na kanał u złomków w Glinojecku, a tam co? Janek. W biały dzień, środek tygodnia. Myślałem że on tylko w soboty tam robi. Nie dałem mu zarobić, jadę do Strzegowa. Pewny siebie, bo tym razem do niczego ten diagnosta, nie ma się co pszyjebać. No przykro mi bardzo – musiałem go nazwać diagnostą. Wiem, to tak samo jakby nazwać człowieka kanarem, komornikiem lub milicjantem.
Wracając do tematu. No i kuźwa się pomyliłem. Wielki operator kanału już na wjeździe mnie podkurwił, bo musiałem czekać 25 minut. Jakbym tak mojemu klientowi powiedział po przyjeździe na montaż.- sory mam na ciebie wyjebane na 25 min. Nie ma bata musisz czekać. Kij mu w plecy, ale w sumie huj, poczekałem. Miejmy to wreszcie za sobą. Już wjeżdżam na kanał a ten mi pierdoli, że mam dziurę w tłumiku. Ojej, Poważnie KURWA!? W samochodzie który ma 20 lat? To jest nie możliwe. Toś mnie kurwa zaskoczył. No nie było bata, musiałem szukać dobrego człowieka, który mi to pospawa na bieżąco.
Zaznaczę przy okazji, że miałem wtedy córkę z tyłu na foteliku i cały czas się bałem, że mi ktoś wybije szybę w samochodzie na postoju, mimo jej otwartej pozycji.
Z tym tłumikiem byłem nawet u człowieka który mi robił silnik w fabii. Acha Oki już z daleka widzę po minie że czytał poprzedni post, Więc dałem se spokój.
Pan Dobrzyński po raz drugi uratował mi cztery litery. Miało być pięć minut spawania a skończyło się na godzinie. Jego pracownik osłuchał i przejrzał cały tłumik i twierdzi że nic tu nie ma. Podejrzewam, że wraz z katalizatorem. Zaproponował zdjęcie otuliny kolektora spalin, która jest już nie spotykana w vectrach ze względu na ich stan. Absolutny rarytas. Odpowiadam -Rżnij to kuźwa, nie pytaj, byle by było pospawane. Mam wrażenie że nie było nigdzie żadnej dziury. Szef po powrocie do warsztatu, pomógł młodemu pospawać to co on rozebrał i po wzięciu stówy poradził by oznajmić diagnoście, że tłumik był spawany w Zygmuntowie i to załatwi sprawę. Hmmm…. Dobra rada, czemu nie wpadłem na początku by mu powiedzieć że butlę też tam przekładałem.
Byłem oczywiście wkurwiony, bo za całą stówę nie odczułem żadnej różnicy w dźwięku tłumika. Jak dodam więcej gazu to jakbym ciągnął za sobą cały zestaw zeptera na sznurku. Ale diagnosta po powrocie do stacji był zadowolony. „ No i teraz to całkiem inna bajka, Tak właśnie ma brzmieć samochód” Nosz kurwa, serio? Zacisnąłem zęby. Myślę, Tomek nie denerwuj się, zaraz podpisze i dzida mu w oko. Spierdalam z tamtąd.
Dałem mu się przejechać tą maszyną porzez długość kanału. I co? Podpisał, KURRRRWA! PODPISAŁ! Ale się wjebał, Przecież dwudziestoletnia vectra to tykająca bomba. Nie znasz dnia ani godziny.
Dobra nieważne walimy teraz do Ciechanowa na rejestrację. Nie wiem czemu myślałem że to już koniec problemów. Tym bardziej, że gdy wszedłem następnego dnia na poczekalnię tej pomylonej instytucji zobaczyłem biletomat piźnięty w kąt, trzy osoby na korytarzu i moją wkurwioną minę w lustrze. Co tu się odpierdala, Przecież tu zawsze nie było gdzie palca wetknąć. Taki był tłok. Zapytałem pierwszego człowieka o radę. Odpowiedział, że trzeba miesiąc wcześniej dzwonić , by się zarejestrować Ho ho hoooo… Zaraz. Przecież mam na to tylko miesiąc. Nie lada kurrrrwa sytuacja, gdyż prawie miesiąc temu kupiłem auto. No to delikatnie pomyślałem co by kopnąć w wszystkie drzwi całą siłą z buta i pogratulować każdej piździe wspaniałego pomysłu. Jak to zadzwonić? Gdzie jest ten jebany telefon? Już ja kurwa zadzwonię, aż im w pięty pójdzie, włosy wypadną a ziemiaki w piwnicy pierdolną zawał.
No i szukam po Internecie, na jakiejś tablicy, na wszystkich wywieszonych kartkach na korytarzu. Nigdzie nic nie ma. Czułem się już jak terminator wśród ludzi. Taki T-1000 Podejdź zbyt blisko a zobaczysz czym to grozi. Wstrzeliłem się w pierwsze drzwi za którymi oczekiwałem wyjaśnień.
Okazało się, że mam tak naprawdę ok. sto parę dni na rejestrację. Mimo wszystko jeszcze nie wypuściłem powietrza z płuc. Przemiła pani zza biurka umówiła mnie na rejestrację samochodu miesiąc później i przypomniała, że trzeba opłacić haracz w burdelu skarbowym. Ok. stracę 46zł za nic ale będę to miał w końcu za sobą, później krótka wizyta w pałacu komunikacji i po wszystkim.
Takiego wała. No przecież kolanoświrus panuje też w skarbówce. Jestem pewien że ta choroba rozbieganych nóg atakuje tylko urzędasów. Głupie, dobrowolne oddanie złodziejom moich ciężko zarobionych pieniędzy kosztowało mnie prawie cztery godziny. Wchodzę do tego bałaganu i na wejściu mnie ochruniaż poucza o maseczce. No kuźwa, cały czas ją miałem, a że w kieszeni to już moja sprawa.
Widzę, że długa kolejka na wejściu. Pytam ostatniego zawodnika w tym wyścigu o pozycję przy okienku sielankowej pizdy. Za czym ta kolejka- totalnie jak w PRLu. – Nooo, chyba za czymkolwiek -odpowiada uprzejmie. No to stoję pół godziny niczego nie świadomy. Ale podejrzliwość kusiła by spytać ochrunę czy muszę tam czekać. Chciałem tylko oddać niesłusznie przyznane systemowi pieniądze. Ten poucza mnie, że powinienem wypełnić pcc-3 i zapłacić w kasie. Trzymając ten papier obrałem minę jakbym chciał rozszyfrować instrukcję obsługi pralki w języku hińskim W pół godziny już prawie wiedziałem co te urzędasy chciały bym im wpisał na gównianym druku. Ale nie miałem przy sobie długopisu. Więc zapytałem, czy ochruniarz by nie pożyczył. Niestety mimo bogatego biórka, cieć nie wypożycza długopisów. Trzeba było iść w miasto by takowy zakupić, bo skarbówka jest taka bidna że ich na długopisy nie stać.
Wróciłem po pół godziny i po nie pełnym wypełnieniu urzędowej srajtaśmy stanąłem znów w kolejce na wejściu. Nurtowało mnie czy oby na pewno dobrze to ogarnąłem. Cieć zaprosił mnie poza kolejnością do środka bo tam jest ściąga. No i super, może to żadna pomoc w odszyfrowaniu urzędackich hieroglifów ale przełamałem barierę kolejki i złotych drzwi do poczekalni w środku. Znalazłem ściągę i wypełniłem według niej swoje przyznanie się do winy czyli jak obliczyłem 46zł. Dwie godziny czekałem na moją kolej przy okienku. Świeżo zakupiony długopis obleciał chyba ze czterdzieści osób. Okazało się, że w jednym miejscu nie podałem jak się nazywam i kobita za szybą kazała mi to wypełnić jeszcze raz spychając mnie na koniec kolejki. „Ja nie będę wypełniała za każdej deklaracji, jest godzina 13:00, ja już powinnam być w domu” KURRRRRRRWA!
I w tym momencie już wiedziałem, że ona będzie jedną z głównych postaci na psychodelicznym. Ja cię kurwa urządzę(pomyślałem), tu bym się pokusił o bardziej agresywne słowa, bo się należą, ale wiem że urzędasy się potrafią mścić więc gęba na kłódkę. Ja pracuję nie raz od 6:00 do 24:00 a ta się o parę minut podniosła. Jestem pewien, że ma wyższą pensję niż ja, mimo moich nadgodzin.
Poszedłem po drugi papier do wejścia ale ochruna zamknęła już drzwi. Jakimś cudem to wyżebrałem, wypełniłem jeszcze raz i poczekałem na swoją kolej. W międzyczasie widzę jak ta sama pizda wypełnia, tą samą deklarację jakiemuś żółtkowi. Czym on ją przekupił. Dał jej karnet na chińszczyznę? Kiedy przyszła moja kolej ta zaczęła kreślić mi po tym formularzu, wypomniała masę błędów i literówek he he he… ojej, nie chciałem :D. W sumie chyba z siedem parafek i w końcu poszło.
Kuźwa straciłem na głupią deklarację cztery godziny mojego urlopu a kasa już była nie czynna. Wciąż jeszcze nie wiem co mnie czeka. Ale o tym może napiszę jeszcze w innym poście jeśli burdel komunikacji miejskiej postanowi mnie ponownie wkurwić.
Oj chyba po tej publikacji system mnie chyba dojedzie. Zemsta z ich strony jak czuję będzie piorunująca. Tak, że następny post będzie pewnie o komornikach i kontroli skarbowej. Mam nadzieję, że nie skonfiskują mi zdezelowanego lapka, bo nie będę miał jak im dokuczać. Bądźcie cierpliwi, kiedyś wyjdę zza krat a wtedy opowiem jak tam było. Trzymajcie się cieplutko. Cześć.
Acha tak nawiasem to mam do sprzedania długopis którego zmacało czterdzieści osób i skodę fabię którą zmacało tyleż samo mechaniorów. Zainteresowanych zapraszam do komentarzy – to tam poniżej. Do następnego, hey
