Właśnie leciało Państwo w państwie. Do dziś nie rozumiem takiego układu słów ale nie o tym miałem zamiar prawić. Sprawa idzie o podobno drogi samochód marki daewoo/twu znaczy audi, ale to prawie to samo. Małżeństwo jakieś tam lata na niego zarabiało „na wygnaniu” jak to określili, w Holandii przy czym kobita prawie padła na anemię pracując w chłodni. Oki, „świństwo” bym napisał, gdyby nie to że przedstawili tą sprawę jakby zniszczyli im całe życie, w tle leci ckliwa melodia, klientka prawie płacze, ludzie zebrani przy samochodzie na wiejskim podwórku A 7 albo 8 na tle rozpadającej się stodoły i każdy prawi z takim zaangażowaniem jak przy sprawie gdzie pijany koleś zabił samochodem 6 osób… słyszę za chwilę z prawego ucha/ twu z lewego ale to prawie to samo „ bo państwo pomaga tylko pijakom i złodziejom” więc tłumaczę „żono kochana mylisz się, gdyż pijakom państwo nie pomaga, wiem to z autopsji”. Pomyślmy bez chwilę, Ludzie tracą z powodu urzędniczej samowolki całe domostwa, środki do życia, pracę, Firmę, zdrowie, życie, dzieci i czy to są sytuację które rzutują na resztę życia poszkodowanych? Myślę że to chyba oczywiste. A czy można wrzucać do jednego wora kogoś kto stracił tylko samochód? W porządku są poszkodowani i państwo wrednie wobec nich postąpiło ale błagam, bez sztucznego płaczu i reszty manipulacji kosmetycznych. W tej chwili zastanawiam się czy gdyby odwrócono kamerę o 180 stopni naszym oczom ukazałaby się pewnie niesamowita budowla o trzech piętrach należąca do poszkodowanych. Co za biedak zapierdala w pocie czoła na taki drogi samochód. Nie wiem jak wy ale mnie to wygląda jak porachunki z państwem przy użyciu znajomości lub zbyt ambitny pracownik chciał się wykazać i spieprzył sprawę.
Subscribe
0 komentarzy