Gdy myślę: „świąteczna atmosfera” – pierwsze skojarzenia dotyczą Świąt Bożego Narodzenia spędzanych z najbliższymi, Czyli rodziną z Glinojecka i z Koziebród, goszczenie się w pracy na zakładowej wigilii oraz u znajomych. Piękne, wzruszające i bardzo skuteczne jest w tradycji wigilijnej przebaczanie wszystkiego, co mieliśmy sobie za złe w mijającym roku. Trzeba połamać się opłatkiem, spojrzeć sobie głęboko w oczy, złożyć szczere życzenia. No, Jak ktoś lubi to śmiało. Proponuję też Wstawić na fd swoje cycki, pupę i duży palec u nogi na tle choinki z dopiskiem love christmas.
Kojarzycie te zapachy dolatujące z kuchni podczas przygotowań na święta? Nie można tknąć a żołądek zamienia cię w tykającą Bąbę gotową pożreć nawet ziemię z doniczek. Robiłem barszczyk z biedronkowego zakwasu i kilku buraków. Kiedyś miałem taką metodę jak nie mogłem wyprowadzić właściwego smaku to dojebałem tyle pieprzu i czosnku że nikt tego nie wyczuł Bo mu mordę wykręcało. Tak powinien smakować barszczyk z uszkami tamten naprawdę rozgrzewał 😀 Teraz muszę się się ratować torebką instant.
Na fejs dupę nie da się wejść by nie zbombardowano cie tysiącem ckliwych i swetaśnych życzonek z masengera. Wyjątkiem jest tylko Juzek, który zawsze wyśle coś mega sprośnego.
Święta to przedewszystkim dzień wolny od pracy, kiedy wstajesz z łóżka bez zbędnego pośpiechu. Drapiąc się po śmietniku zmierzasz w stronę lodówki. Kobita po drodze pyta „jak się spało?” a ty wystawiasz się na Światło urządzenia chłodniczego Jak gdybyś chciał skorzystać z solarium i przenosisz się w czasie o pół godziny do przodu, po czym stwierdzasz że nie ma nic do jedzenia. Robisz Se kawę, uruchamiasz lapka i napieprzasz w czołgi do wieczora, bo wieczorem trzeba się pokazać na kolacji wigilijnej na 5 min. Później znów czołgi do drugiej w nocy , bo wigilijna wódka za szybko się skończyła a nikomu się nie chce zrobić dostawy z CPN-u. A przecież tam też pracują ludzie i nawet wypada ich nawiedzić w tak piękną noc. Ale ,nie. Zaczęło się tak:
-Tomek wstawaj, Trzeba się dzieciakami zająć, daj Antkowi mleko, przebierz dzieciaki, posprzątaj w samochodzie i po butlę pojedziesz bo za chwilę gaz się skończy, Nie zapomnij, że dziś barszczyk gotujesz i żeby tak nie wykręcał mordy jak trzy lata temu.Twój brat do dziś zabezpiecza się zgrzewką cocacoli
– Kobito, jest dopiero 9:30 rano
-Tak? A zobacz ile Antek obgryzł farby na barierce łóżeczka. Jest głodny i marudzi. Ja nie mam czasu, robię sałatkę i gotuję kapustę, rybę trzeba rozmrozić, posprzątać w chałupie….. Bla bla bla…..
– dobra, dobra już…
I tak mija czas do wigilii. Jedna w domu druga w delegacji znowu te krępujące i żenadne życzenia oraz zero wódy, Niestety prowadzę 😮 Z Bratem ścigaliśmy się kto wymyśli najdłuższe i jednocześnie bardzo głębokie życzenia z przekazem. Brat – „zdrówka” Ja – „Oby nam się”.
Wieczorem Antoni w nowym miejscu nie chce mi zasnąć – „No Toś mi czołgi załatwił na ten wieczór”. Byłem na tyle zjechany że rozegrałem dwie marne bitwy przy czym na tej drugiej usnąłem w połowie.
Ale czy to był koniec? No nie…. Przecież mam przed sobą jeszcze tyle wolnych dni. Z rana pobudka, pakowanie i wyjazd z terrorystami w gości do chrześniaka żony, powrót chwilowy do Glinojecka, kilka drobnych spraw i obiad w Koziebrodach. Tym razem dobrze że chociaż ktoś flaszkę otworzył po posiłku. No niestety Kierowca znów nie dotknął kieliszka :D. Ale w czołgi zagrał ze trzy razy po powrocie do domu.
Ok. drugi dzień świąt – uroczysty obiad w domu, prawie to samo co na wigilię. Niestety trwał on koło 5 godzin nie licząc przygotowań. A życzenia, które składaliśmy sobie przy opłatku mogliśmy znów powielać dopiero po obiedzie czyli po dziewiętnastej. Ale po tak obfitym posiłku ledwie upchniętym, co znaczy dla dwojga dorosłych kuni pół podzielone na pół. Wszystko wsiąkło we flaki, bigos, karkówkę, rybę, sałatkę a ciasto już nie weszło. Po zjedzeniu takiej ilości zastanawiałem się czy nie załatwić Se grupy inwalidzkiej i nie zatrudnić się jako cieć za najniższą krajową to tylko 200 zł mniej niż zarabiam teraz a ile bym miał czasu na trollowanie w Internecie :D.
Kolejnego dnia otwieram oko i robiąc kółka względem siebie koniuszkami palców wskazujących, czekam aż mi moja miłościwie panująca żona przypomni co jej obiecałem kilka dni temu. Oczywiście, zakupy w Ciechanowie (w zasadzie pamiętałem cały czas, ale miałem nadzieję, że ona zapomni). Znów nie za wiele pograłem, bo dla mnie ok. 60 bitew to mało, ale chociaż piwka dorwałem na fajrant „czyli jak dzieci zasną”.
Dziś znów wstałem bardzo wcześnie rano bo 9:04 i patrzę z pokorą ostrożnie z pod byka robiąc se kawę, nie podejmuję żadnego tematu, by coś jej się przypadkiem nie przypomniało. I wtem dupa z braku planów:
-kochanie dziś pójdziemy z dziećmi i nowym wózkiem (tym takim dwuosobowym) do biedronki na zakupy. Fak! Niby nic ale jak sądzę ona dopiero się rozpędza 😀
A przecież święta mogły by być takie piękne, to nie. Trzeba co roku robić zmasowany teatr. Mnie tam by wystarczył kebab na wigilię. A jak już komuś przeszkadza że kebab nie jest postny to uświadamiam w tym miejscu że to danie ma wiele wspólnego z parówką. Przedewszystkim posiada tak mało mięsa że jedzą go wegetarianie. Główne składniki to: białko sojowe przyprawy, sól, skrobia ziemniaczana, cukier oraz 99% emulgatorów i konserwantów (a nie to o parówkach było). Dobra nieważne. Kończę bo uśpiłem już połowę czytających. Sorki że nie odpisuję wam na życzenia z esesmanów i mesengera, ale już mam ponad 30 lat na karku i już z tego wyrosłem. A wy cieszcie się że nie wciskam wam w zamian typowych świątecznych łańcuszków 😀 he he he… ale by wam piana poszła 😀 Bo i takie miałem pomysły i szczere intęcje oczywiście. Tak że ten. To teraz odpowiadam wam na te życzenia zbiorowo „Oby nam się” (znaczy wesołych świąt).
Podczas tworzenia postu nie ucierpiała żadna żona 😀