Czytał sam psychodeliczny stolarz
Od małolata wbijano mi jaki to kościół jest dobry, potrzebny, jak on emanuje skromnością, nieskazitelnością, miłością… bla bla bla. Mi już coś nie pasowało zanim podszedłem do do pierwszej komunii. Kiedy wbijano mi na przymus przykazania kościelne, które nigdy mi się nie przydały. Teraz już nie pamiętam, ale przynajmniej połowa dotyczyła sztucznego upiększania i wywyższania tej instytucji ponad wszystko. Oczywiście wiedziałem, że to głupota i naciąganie, bo sumienie podpowiadało mi bardziej moralne podejście do życia. Ale ksiądz czy katechetka chciała ode mnie słyszeć w kółko powtarzane kłamstwa. Nauczyłem się bardzo szybko mówić ludziom to co chcą usłyszeć, jednocześnie nie zmieniając swoich przekonań. Podchodząc później do bierzmowania czułem się jak idiota. Jakie to było upokarzające? Podchodziłem do tych ceremonii tylko dla tego, bo silnie zakorzeniony poziom wymuszonego szacunku do kościoła kazał mi myśleć, że bez tych sakramentów nie będę mógł wziąć pełnoprawnego ślubu. Przecież ślub cywilny to żaden ślub.
A no właśnie, Ile musieliście odprowadzić do kościoła kasy za półgodzinna mszę? Ja 1200zł plus ileś wziął kościelny chyba ze 200 albo 400zł a organista 500zł. Śpiewał mi człowiek po wycięciu guza krani. Uwierzcie mi że głos Lorda Vadera z gwiezdnych wojen to piczka. Gdybym coś takiego usłyszał nocą w ciemnym lesie to już by mnie z wami nie było.
Cenę ślubu przebił już tylko pogrzeb mojego taty. Za całą trójcę, księdza, kościelnego i organistę poszło Dwa i pół koła. l oczywiście ten sam organista śpiewający growlem.
Jak można zaufać tak zakłamanej instytucji, która łamie własne założenia. Przecież Chrystus wygnał kupców ze świątyni, ale handel powrócił w postaci odpustów, relikwii (często podrobionych w średniowieczu) sakramentów, świec, gazet i nie wiem co tam jeszcze księża wymyślają. Staram się tam nie przebywać, więc mogę nie być na bieżąco.
Gdzie ta skromność kościoła? Ja widzę same pałace.„Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24; por. Łk 18,25) kojarzycie ten tekst? Kto to powiedział? Wygooglujcie sobie. Idąc tym tokiem myślenia jakiś bezdomny zrobił Rydzykowi psikusa. No teraz to ja nie wiem czy on z tymi mybachami wiedzie do królestwa niebieskiego.
Najgorsze jest to, że będę zmuszony zakupić niedługo dwa sakramenty dla moich dzieci, bo przecież psychoza wciąż jest w ludziach silna. I sprzedawca zachowa się jak ekspedientka z PRLu. Będzie warunki stawiał. Najpierw Dwa tygodnie łażenia do kościoła dzień w dzień z dziećmi, potem na jakieś dewocjonalia trzeba zabulić, bo przecież Bóg tego od nas żąda. Żebyśmy zostawiali w kościele/twu… w pałacu pieniądze. Skoro to kościół przyjmuje z tego tytułu zyski to czyja to jest inicjatywa? Czy to nie jest wykorzystywanie wypracowanego przez wieki wizerunku Boga dla własnych korzyści?
Czy to nie jest tak, że człowiek wybudował pałac za nie swoje pieniądze, nazwał się księdzem i oznajmił Bogu „od dziś mieszkasz tutaj”? Nie w naszych sercach, nie w królestwie niebieskim. Tylko w krytym bazarze gdzie ksiądz handluje sakramentami.
Wierzę w to że każdy ma sposób postrzegania swojego Boga i dla jednych jest Dobrem, miłością a dla innych dyktatorem albo narzędziem do manipulacji tłumem. Sami wybierzcie w którego Boga chcecie wierzyć. I żeby nie było, Nie jestem wrogiem boga. Ale kościół i bóg to dwie różne ścieżki. Pozdrawiam, psychodeliczny stolarz.
